Dizwny jest to film. Dziwny bo łączący westernowy schemat z ekspresjonizmen: mamy więc grę światłocieniem, sztuczne dekoracje, typową dla niemieckiego nurtu grę aktorską (rewelacyjnie wpisuje się w to Arthur Kennedy) oraz Marlenę Dietrich. Garść niekonwencjonalnych zagrań i kilka niezłych scen sprawiają, że można film Langa obejrzeć, ale jesli się tego nie zrobi, to nic się nie straci. Odwrotnie niż w przypadku "Metropolis" np.
6/10
Zgadzam się sprawnie zrobiony ale bez szału i dość teatralnie odegrany choć ma ciekawe momenty i mnie bardziej przypomina film kostiumowy a Pan Lang najlepsze produkcje miał już za sobą i próbował swych sił w popularnych nurcie gdzie nie był już ani pierwszy ani nowatorski a szkoda...