Trzeba dojrzeć do tego filmu i wtedy można się nim rozkoszować.
Jeśli ty piszesz, że ludzie, którzy nie zachwycają się Ojcem są na tyle niedojrzali, że stać ich intelektualnie tylko na Klan, to nie dziw się z takich odpowiedzi.
Wcale nie trzeba dojrzeć, wystarczy nie oglądać z sentymentem po kilkudziesięciu latach.
Najlepiej w ogóle nie oglądać, tak jak nikt już nie ogląda kina przedwojennego, niech ta tragedia po prostu zniknie wszystkim z pamięci, a świat będzie lepszy.
Tu się zgodzę w 100%. Oglądałem jako 15 latek i dałem 8 bez specjalnych zachwytów. Po kilku latach oglądałem wbity w fotel podziwiając genialność każdego elementu tego filmu. Jeden z najlepszych filmów ever bez dwóch zdań.
Nie rozumiem jak można piać z zachwytu na tym filmem, który jest czasami tak nudny, że głowa boli. Utarło się, ze Ojciec Chrzestny jest ahhhh i echhhhh i każdy - powtórze każdy kto sie z tym nie zgadza jest be. Ludziom którym nie podszedł do gustu zaczyna sie wytykac bezmózgowie, tępote, niezrozumienie etc a wcale tak nie jest.
Film ewidentnie nie wytrzymał próby czasu i tutaj nie ma co dyskutować. Gra aktorska M Brando wyglądającego w tym fotelu jak dorsz bałtycki jest conajmniej przeciętna. Al nie popisał się bo nie grał pierwszoplanówki.
Przede wszystkim muzyka jest dobra - tego nie da się ukryć a reszta wieje kiczem. Ten film czy trylogia to żadne arcydzieło - to po prostu dobre kino i nic poza tym.
*otwiera popcorn*
Czekam z niecierpliwością na dzień, kiedy ludzie zaczną rozumieć, że każdy może mieć inny gust:)
To uczta dla każdego kinomana, ale trafnie spostrzegłeś, że jest to film dla doroślejszego grona.
http://maritrafilms.blogspot.com/2016/05/ojciec-chrzestny-1972.html
Potwierdzam, że na ten film trzeba czasu. Pierwsza reakcja na część scen to 'co za, k*rna, sk*rwielstwo' - kasowanie facetów szeregiem. Potem zaczyna się powoli łapać 'politykę długofalową'.
Kiedy pierwszy raz obejrzałem ten film miałem z 10 lat i od pierwszych scen rzucił mnie na kolana. Tak jest do dziś. Jeżeli dotykasz geniuszu i masz minimum wrażliwości i otwartości, wiek nie ma znaczenia. Można czegoś nie rozumieć, to przychodzi z czasem, ale wyczuwa się dotyk boskości.
witam czy ma ktoś wiedzę jaki utwór jest grany w pierwszej części filmu dokładnie 01:27:17 gdy jeden z ochroniarzy gra na fortepianie z góry dziękuje
zgadzam się, jako gówniarz nic szczególnego w nim nie widziałem, dopiero lektura książki i jego powtórne obejrzenie otworzyło mi oczy i jest od teraz moją biblią.
Z szacunkiem dla fanów filmu, pomimo, że ekranizacja książki M. Puzo to dzieło sztuki filmowej to przy książce jest co najwyżej dobrym komiksem. Polecam lekturę, książka jest wielokrotnie lepsza i głębsza od filmu.
Super, kolejny dojrzały się znalazł. Jeśli dla mnie jest za długi, ten film przeważnie o zabijaniu, ciemnych interesach i bardziej wolę filmy Tarkowskiego, Ceylana, Tarra, to oznacza, że jestem niedojrzały tak? Nie zesraj się z tą swoją wyjątkowością. Tak samo wszyscy się rozpływają nad innymi przeciętniakami typu Zielona Mila, Forrest Gump, Szeregowiec Ryan itd.
Pewnie masz rację. Ja zupełnie nie rozumiem fenomenu tego filmu. Podchodziłem do niego kilka razy i zawsze zaypiałem a bardzo lubię filmy gangsterskie, Podobmy problem mam z "Nożem w wodzie" i "Rejsem". Mam już 45 lat i k za h nie potrafię polubić tych filmów. To jest chybA jakiś błąd matrixa. ..."Matrixa" też nie lubię :)))))
Bo każdy w kółko pieprzy, że ten film to klasyka i tak się utrwaliło. Jak spytasz wielu fanów, o wyjątkowość filmu nie powie nic konkretnego, zazwyczaj banał w stylu "wspaniała obsada", "niesamowita historia". Ot takie "Słowacki wielkim poetą był!"
Z całym szacunkiem ale "Ojciec Chrzestny" to tylko bardzo dobra baśń o mafii w Ameryce i tylko baśń. Prawdziwy, realistyczny jej obraz to"Joe Valachi" aka "Valachi Papers" z Charles'em Bronson'em.
A masz jakieś lepsze argumenty na delektowanie się niż kneblujący banał "jak dojrzejesz to zrozumiesz"?
Pochwalony.Ojca Chrzestnego widziałem mając 13 lat i uważam ten film za jeden z najlepszych filmów jaki zrobiono. Zresztą zapraszam na moje konto żebyście mogli zobaczyć jakie mam oceny :)
Należy docenić kunszt filmowy, lecz warto też podkreślać, że ten film rozpoczął modę na romantyzowanie gangsterów, co rozlało się także na Polskę. Po filmach Scorsese wiesz, że mafiozi to zwykłe s******ny, ewentualnie zwykli ludzie, po filmie Coppoli możesz myśleć, że są rodzinni, a niektórzy nawet honorowi. Tymczasem dopiero co świat obiegła informacja, że umarł ostatni boss cosa nostry, którego dopiero niedawno znaleziono po trzydziestu latach. To był zwykły zwyrodniały bandyta, który żeby ratować swoją organizację od zeznań drugiego, porwał mu dwuletniego synka, przetrzymywał dwa lata i w końcu zamordował. Dlatego jeśli chodzi o gangsterkę to powinien nam raczej przyświecać kawałek Dioxa "Nigdy nie byłem bandytą".