Ten gość nie nic w cv co pokazywałoby, że się do tej roli nadaje. W jedynce próbował być nieudolnie poważny, w dwójce nieudolnie próbuje stworzyć nie do końca poważną historię. Ten film ogląda się momentami fajnie tylko dlatego, że jest potwornie głupi i naiwny. Dialogi są beznadziejne! Nie mogę uwierzyć, że to prawdziwi ludzie, gdy wygadują takie bzdury. Gdy oglądam Batmana, X-menów, czy Avengers to "wchodzę" w ich świat, tak tutaj cały czas mam świadomośc, że oglądam aktorów. Fabuła to schematy schematów, ale nie jest to jakaś ogromna wada w filmie o superbohaterze. Jednak jedno nie daje mi spokoju. To, że spider-man rzuca sucharami, to jest genialne, ale dlaczego często zachowuje się nieodpowiedzialnie, tylko po to, by rzucić żart, a film nic z tym nie robi? Po prostu scenarzyści i reżyser mało się przykładali i mieli gdzieś czy to się wszystko trzyma kupy.

Niestety całkowicie nie wykorzystano potencjału przeciwników pajączka. Do tego sam Andrew Garfield w kostiumie wygląda tak jak powinien spider-man, ale gdy tylko staje się parkerem, to widać, że umiejętności aktorskie ma co najwyżej przeciętne. Ciągle ma jakiś grymas na twarzy jakby mu się chciało sikać. Jego średnie umiejętności widać wyraźniej, gdy porównamy go do Emmy Stone, która jest bardzo dobra w tym filmie.

Najgorsze jest jednak to, że pod koniec (albo nawet tak mniej więcej po połowie filmu) TAS 2 zmienia się z filmu, w... trailer następnych części. Na szczęście dziś wiemy, ze już ich nie będzie. Czy wreszcie doczekamy się dobrych filmów ze spider-manem?