Znajdują się na jakiejś ogromnej wyspie, pełnej pradawnych zwierząt, z którymi efekty specjalne są jakieś 50 lat za Parkiem Jurajskim Spielberga. Fabuła naciągana jak gumka z majtek - wyspa jak byk, ale oni znajdują się co chwila jak w osiedlowej Biedronce, zwierzęta zachowują się zupełnie nieracjonalnie (dinozaur mając ogromną zdobycz w paszczy goni malutką kobietę itd), bieganie między dinozaurami to chyba szczyt:). Naprawdę w porównaniu z King Kongiem z lat 70 słabiutki. Film ratują fajni aktorzy, a zabija go dodatkowo 3 godziny oglądania (tyle śmiesznych scen tam napchali)