Dla kogoś kto zna sprawę Marchwickiego i oglądał Jestem Morderca z 1999 to ten film zawiezil sobie poprzeczkę bardzo wysoko. I z czystym sumieniem moge powiedzieć, ze uczycie gdy twoja wizja filmu fabularnego spełnia sie w stu procentach go piękne uczucie. Rewelacja
Dla kogoś kto zna sprawę musi razić zupełne pominięcie współudziału w ostatnim morderstwie dwóch braci Wampira (i 3 innych członków rodziny), co zupełnie zmienia wydźwięk sprawy jako samotna walka skazanego niewinnie kozła ofiarnego PRL. Pominięto też, że od morderstwa bratanicy I Sekretarza (1966) do ujęcia Wampira (1972) minęło 6 lat, więc ta presja na złapanie mordercy wcale nie była aż tak ewidentna. Film robiony pod tezę, dlatego też zresztą użyto fikcyjnych nazwisk bohaterów...
Film był inspirowany wydarzeniami, a nie oparty na faktach, dlatego nie ma co się spodziewać 100% odwzorowania historii.
Ależ wiem o tym. Ja tylko chciałem skomentować stwierdzenie "Dla kogoś kto zna sprawę..." bo ja właśnie sprawę dobrze znam, pochodzę z Zagłębia Śląsko-Dąbrowskiego (tutaj mordował prawdziwy Wampir Zagłębia) i z kilkoma znajomymi nie byliśmy zachwyceni.
A mam takie pytanko do Ciebie, czy może się orientujesz czy ten wątek z tym ojcem co był w psychiatryku a potem zamordował swoją rodzinę i sam się podpalił to prawdziwy czy wymyślony przez Pieprzycę?
Prawdziwy. To był Piotr Olszowy z Sosnowca, który w 1970 popełnił samobójstwo przez samospalenie. Z tym ze zrobił to w 1970 r. czyli 2 lata PRZED aresztowaniem Marchwickiego w 1972 r. (ale za to faktycznie już po wszystkich morderstwach) a nie tak jak było to pokazane w filmie. Wszystkie informacje można spokojnie znaleźć w sieci jeśli Cię to interesuje. Nie twierdze, ze w sprawie nie było niedopowiedzeń i niejasności, ale filmu nie należy traktować jako kronikę, bo jest w nim sporo przekłamań żeby pasowało do obrazka. A już tandetna scena uratowania I Sekretarza to mnie po prostu zniesmaczyła. Natomiast trzęsące się od pociągu szklanki zaprzeczają prawom fizyki...
Uwaga spojler!
Poruszasz kwestię, która najbardziej mi się nie podobała w filmie, a mianowicie kwestia napisanego listu do milicji. W filmie list do milicji od osoby, która podawała się za mordercę i informowała, że będą kolejne zabójstwa, dotarł gdy już Kalicki był aresztowany. W rzeczywistości list dotarł dwa lata przed aresztowaniem Marchwickiego.
Jak było naprawdę tego się nie dowiemy, natomiast jest to bardzo znacząca rozbieżność sugerująca, że to nie Kalicki był winny morderstw. Nie mógł napisać listów będąc w areszcie.
Akurat trzaskające szklanki przy przejeżdzającym 50m od budynku pociągu są 100% prawdopodobne. Wiem z autopsjii. Może tak jest tylko na Górnym Śląsku (szkody górnicze) ale pamiętam z dzieciństwa jak ojciec biegł do gramofonu zanim nadjechał pociąg co by płyty nie zniszczyło. Wszystkie szklanki w kredenensie też zawsze latały.
Skoro mowa o bliższych nawiązaniach do faktów, to może dobranie do roli Lidii Kalickiej kobiety o słuszniejszej posturze (żona Zdzisława M. była kobietą dorodną, ponad sto kilo wagi), zupełnie innego znaczenia nadało by scenie sądowej, gdy ustalane jest kto kogo tłukł w tym związku. Dla nie interesujących się dogłębnie historią - oficerem rozpracowującym sprawę Wampira był Jerzy Gruba, późniejszy nadzorujący pacyfikację KWK Wujek w stanie wojennym.
Wyjątkowa kanalia i karierowicz, pamiętam taki dokument o Marchwickim i on tam też występował i pokazywał zdjęcie, czy coś, gdzie było napisane "kochanemu panu komendantowi...", czy jakoś tak. Jak on się tym chełpił, ogólnie odrażający typ.
Jest jakieś źródło opisujące współudział członków rodziny w ostatnim zabójstwie, bo sporo czytałem i oglądałem o tej sprawie, a wydaje mi się, że tego nie słyszałem?
Akurat jeśli chodzi o mroczny klimat PRL i ponurego Śląska i tę sprawę to o wiele lepszy moim zdaniem jest „Anna i wampir”. „Jestem mordercą” zbyt sztuczny według mnie. Może gdyby był czarno biały, kręcony z efektem starej taśmy lepiej by przemówił. Aczkolwiek Jakubik świetny jak zwykle