Okej, obejrzałem. Mam bardzo mieszane uczucia tak do samego filmu, jak i zwłaszcza do roli Reginy King. Zwróciłem uwagę, jak często jest nagradzana i tak siedziałem i czekałem, aż w końcu zobaczę ten czar roli, szarżę z drugiego planu, coś co złapie mnie za serce. I czekałem, i czekałem, i czekałem... Jest już prawie dwie godziny po zakończeniu mojego seansu, a ja nadal nie wiem, za co te ochy i achy.
Rola solidna, ale w żaden sposób wyjątkowa, zasługująca na tak wielki deszcz nagród. Ciekaw jestem odbioru innych oglądających.
Rola dobra, ale aż takie zachwyty? Też byłam trochę zdziwiona. Może to, że w tak niewielu słowach, a spojrzeniem, pełnym miłości i troski pytaniem: "Tak, kochanie?" (do córki) potrafiła oddać to, co niewypowiedziane.
Oczywiście postać grana przez King jest bardzo, bezwarunkowo wręcz - może nawet aż do przełamania pewnego stereotypu na temat relacji w afroamerykańskich rodzinach, również ugruntowywanego przez kinematografię - po stronie dzieci. Ale to dla mnie raczej zasługa scenariusza i punkt za ewentualnymi nagrodami dla Jenkinsa jako scenarzysty (choć może raczej: jedno usprawiedliwienie dla deszczu nagród dla niego), a nie samej aktorki, która solidnie wykonała swoją pracę, ale nie napisała sama tej roli (chyba że o czymś nie wiemy).
Tak wiele nagród dla niej to dla mnie zagadka równie wielka jak wiele nagród dla Ethana Hawke'a za "Pierwszy reformowany". Z nominacji oscarowych wyruziłbym King i Adams i na ich miejsce dał Foy za "Pierwszego człowieka" i Blunt za "Ciche miejsce", przy założeniu że druga z tych ról uznamy za drugoplanową (jak było na SAG). Jeśli jej jednak za takowa nie uznamy, to chyba dałbym Robbie za "Marię, królową Szkotów" (acz sam film słabawy).
O to, to. Drugi plan (choć to równoważnie pierwszy, ale wiemy co i jak) należał w tym roku do "Faworyty", ale Blunt i Foy były moimi pewniakami do nominacji.
Dla mnie ta rola wyróżniała się w filmie, ale nie dlatego, że była jakaś wybitna, tylko po prostu dobrze zagrana, w przeciwieństwie do wielu innych postaci. Na największy minus to główna bohaterka grana przez Kiki Layne. Aż się łapałem za twarz podczas seansu, bo mi było po prostu wstyd, że w filmie nagradzanego reżysera można tak słabo grać. Choć na pewno drewniany scenariusz i słabo napisana rola jej nie pomogły.
No masz, a mnie akurat właśnie ona (Layne) najbardziej się podobała... A zaraz za nią Stephan James.
No i mamy nagrodę dla artystycznie najsłabszej w stawce Reginy King. Obawiałem się tego, ale nadal nie rozumiem. :-O
ech tzw poprawność polityczna, Regina tu zagrała kilka marnych minut i ma oscara, a Weisz i Adams grały w swoich filmach znacznie więcej i znacznie lepiej i dupa :/
jak to za co tyle nagród? to ty nie wiesz? przecież niewinnie skazanym jest tu czarny. Nie bądź rasistą ;)
dokladnie takie same odczucie, czekam czekam i nic a Foy naweet nominacji nie dostała Oscary to propaganda i kolesiostwo jak ten film